Fotografie wykonałam na pastwisku należącym do szkółki jazdy konnej na Marszowicach. Z fotografią klaczy ukrytej za kolorowymi liśćmi wiąże się ciekawa historyjka. Wysłałam ją w 2008 roku na konkurs fotograficzny do czasopisma Koń Polski i niestety nie udało się jesienną porą zaistnieć na jego łamach. Trzy lata później znajoma fotografka koni napisała, że gratuluje mi zwycięstwa w konkursie Foto Miesiąca w Koniu Polskim 🙂 Okazało się, ze moja fotografia poleżała trzy lata w redakcji i w październiku 2011 roku zdobyłam nagrodę, którą była roczna prenumerata tego pisma.

Takim słowami jury konkursu opisało fotografię zatytułowaną przeze mnie “Odchodzę…”:

Ostra, ciemna sylwetka konia ładnie kontrastuje z rozmytymi liśćmi na pierwszym planie, które wyglądają jak witrażowa lampa – ta gra kolorów i łagodne światło działają na wyobraźnię. W tym roku złota polska jesień sprzyja chwytaniu takich impresji, a zatem – aparaty w dłoń i marsz!

Zdaniem eksperta: “Autorka sprawnie operuje głębią ostrości, urozmaicając obraz rozmytymi, skąpanymi w słońcu liśćmi. Dzięki temu nawet centralny kadr nie jest nudny. Ujęcie mogłoby być lepsze, gdyby fotograf kucnął i postarał się uchwycić kawałek horyzontu – dodałoby to wrażenia trójwymiarowości (tu w tle dominuje jednostajna zieleń trawy, co spłaszcza zdjęcie). Jednak ten “strzał” pokazuje potencjał autorki – wykorzystuje ona bodźce ze środowiska, by przedstawić świat tak, jak sama go widzi. Teraz pozostaje tylko doskonalić warsztat.

                                                                                                                                                                                 Paweł Heppner

Przyznaję, że kiedy odważyłam się wysłać fotografię na konkurs do szanowanej redakcji czasopisma jeździeckiego istniejącego od 1965 roku miałam tremę. Wtedy nie udało się i czułam porażkę na pełnej linii 🙂 Ale czasami los jest taki pokrętny i zostaje się docenionym nawet po długim czasie. Wniosek jest chyba prosty: trzeba działać dalej z pasją nawet jak w danym momencie wydaje się to być bez sensu i nie poddawać się przy kolejnych niepowodzeniach. W sumie banalne, ale prawdziwe. Ja niestety przestałam fotografować konie, chociaż była to moja wielka pasja od 2004 roku… A teraz z utęsknieniem patrzę na inne prace o tej tematyce w internecie. Wszystkim fotografom polecam wysyłać za to prace na konkursy, zawsze jest szansa i nie ma się czego wstydzić 🙂

Reszta fotografii z tamtego słonecznego popołudnia:

październik 2008

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Enter Captcha Here : *

Reload Image